środa, 12 lutego 2014

Rozdział 35 : "Zgolę cię na łyso Styles...."

* Tydzień później *
* Oczami Patrici *
Rano kiedy się obudziłam znowu trochę się przestraszyłam , bo nie wiedziałam gdzie jestem . W tym momencie do pokoju wszedł Lou .
- Czemu ja znowu jestem w nie swoich ciuchach ? - zapytałam jeszcze zaspana .
- Bo znów zasnęłaś wczoraj na filmie i znowu się wierciłaś w tych swoich nie wygodnych ciuchach - zaśmiał się podchodząc do łóżka i stawiając na nim tacę .
- A to co ? - zapytałam patrząc na górę jedzenia .
- Śniadanie dla ciebie i dzidziusia - odpowiedział z troską .
- Marchewka ja rozumiem , wiem , że jestem w ciąży i w ogóle , ale jeszcze tyle co słoń to ja nie jem - zaśmiałam się .
- Moja żona i dziecko muszą to wszystko zjeść - wybuchł śmiechem .
- Pod warunkiem , że mój zacny mąż nam pomoże - zawtórowałam mu  .
- Skoro żona prosi - powiedział klepiąc się po brzuchu .
- No raczej , bo jakim cudem mam zjeść 10 tostów , 4 croissanty , 5 marchewek ( mówiąc to wybuchłam śmiechem ) i dwa pączki - wymieniałam z przerażeniem co spowodowało kolejną fale śmiechu u Louisa .
- Dobra , dobra , ale weź już tak nie wytrzeszczaj oczy , bo ci za chwilę z orbit wylecą - dodał próbując się ogarnąć . Już nic nie powiedziałam . Po chwili zaczęliśmy kontynuować to DUŻE śniadanie . Zjadłam 4 tosty i jakoś sucho zrobiło mi się w gardle .
- Louis zrobisz coś dla mnie ? - zrobiłam maślane oczka .
- Tak , ale coś za coś - uśmiechnął się łobuzersko .
- OK , OK , ale przyniesiesz mi coś do picia ?
- O cholera zupełnie zapomniałem . Daj mi dwie minuty , a potem TY zrobisz coś dla MNIE - zerwał się z łóżka i szybko wybiegł z pokoju . Po chwili wrócił z dwoma szklankami i dwoma 2,5 litrowymi kartonami soku marchewkowego .
- Lou ty serio myślisz , że kobieta w początkowej fazie ciąży je i pije tyle co słoń ? - zapytałam .
- Tak . Po drugie marchewkowe soki są zdrowe i marchewek nigdy za wiele . Moje dziecko ma być zdrowe - dodał siadając na łóżku .
- Dzięki , że się tak o nas troszczysz - powiedziałam dając mu buziaka w policzek .
- Bo was kocham .
- Ja ciebie też braciszku - mówiąc to zaczęłam go kłóć marchewką w brzuch i tak zaczęła się bitwa na marchewkowe miecze , której towarzyszyło mnóstwo
śmiechu .
* Oczami Zayna *
Rano obudziły mnie jakieś śmiechy z pokoju obok . Pokoju Louisa . Pewnie on i ta jego Eleanor . Boże czy ten człowiek chociaż raz mógłby się zabawiać lub co tam robić u niej ?! Nie no , sorry jego skacowanego przyjaciela napierdala głowa , a on w najlepsze zabawia się za ścianą ze swoją dziewczyną . Cały tydzień nie wychodziłem z pokoju . Albo piłem albo spałem . Nic innego mi nie pozostało . Patricia i tak od tygodnia jest w Los Angeles . Nagle coś mi strasznie zaje*ało . Wtedy zauważyłem co obok mnie się dzieje . Pościel i ja byłem cały oblany alkoholem , butelki walały się po całym pokoju . Do tego dochodzi jeszcze Patricia , która w ogóle nie mnie znać . Jeśli ktoś w tej chwili twierdzi , że ma gorzej . Niech zadzwoni . Pogadamy . Nie wiem jakim cudem , ale dowlekłem się do łazienki i wziąłem krótki ale za to bardzo orzeźwiający prysznic . Ubrałem co popadło , włosy zostawiłem tak jak miałem , bo w lustro jakoś nie bardzo chciało mi się patrzeć i poszedłem na dół . Wyjąłem z lodówki jakiś ser , zaczynałem sobie robić kanapki , kiedy nagle do kuchni wpadł Louis , ledwo co chwycił szklanki i dwa kartony soku , a już go nie było . Dobra rozumiem . Eleanor jest piękna , ale żeby tak od razu się do niej śpieszyć ?! Nie chce jej ani Louisa w jakikolwiek sposób obrazić czy coś , ale Patricia jest 1 000 000 000 000 000 razy piękniejsza i zrozumiałbym gdyby
to do niej się tak śpieszył . Kiedy zrobiłem kanapki , rozpuściłem sobie dwie aspiryny w szklance i usiadłem zaczynając konsumpcje mojego śniadania .
Wypiłem "antykacowy" napój i zobaczyłem , że do kuchni weszła Veronica i Harry .
- Jaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaapie*dole ! Gdzie to zapisać ? Malik ma nieułożone włosy ! - powiedzieli w tym samym czasie .
- Taaa bardzo śmieszne - powiedziałem z sarkazmem - ale jeśli już chcecie się tak tym ekscytować to albo róbcie to ciszej albo idźcie do swojego pokoju i tam zacznijcie się śmiać tak jak Lou i El dzisiaj rano - nie wiem dlaczego ale kiedy wymieniłem imiona Louis i panny Calder nagle zbledli i wymienili pomiędzy sobą spojrzenia . Widać po nich było , że się zdenerwowali , ale po chwili przybrali kamienne wyrazy twarzy . Szczerze miałem wywalone na to co pomyśleli . Usiadłem się do salonu i zasiadłem przed telewizorem obmyślając plan odzyskania Patrici .
* Tymczasem w kuchni *
- Harry on myśli , że tam jest Lou i El - powiedziała Veronica .
- I lepiej żeby tak myślał - rzekł Harry .
- A powiesz mi może jakim cudem my ukryjemy Pati przed Zaynem ? - zapytała .
- Nie mam zielonego pojęcia , ale zobacz , tak się załamał , że sobie włosów nie ułożył - powiedział z przerażeniem Curly .
- Już sama nie wiem co robić . Chyba trzeba zrobić kolejną naradę . Ja , ty , Liam i Niall za godzinę u nas w sypialni .
- Ok , idę ich zbudzić - oznajmił Harry wychodząc z kuchni .
* Oczami Louisa *
Rano obudziłem się o 8.00 , wstałem , poszedłem się ogarnąć do łazienki i po wyjściu postanowiłem zrobić Patrici śniadanie . Wszedłem do kuchni . Otworzyłem
lodówkę i okazało się , że jest ona całkiem pusta . Wyszedłem z domu . Wsiadłem do samochodu i udałem się do sklepu . Po zakupach , rozdaniu paru autografów i zrobieniu sobie zdjęć z fankami wróciłem do domu . Rozpakowałem wszystkie zakupy , a następnie wziąłem się za przygotowywanie śniadania . Sam wypiłem małą kawę i równo o 9.00 poszedłem obudzić mojego skarba (dop. aut. Louis i Patricia nie są razem ) . Akurat kiedy Patricia się budziła , ja wskoczyłem z tacą do sypialni . Brawo Tomlinson . Punkt za wyczucie czasu . Uśmiechnięty od ucha podszedłem i położyłem tacę z takim skromnym śniadankiem a'la Tomlinson . Kiedy zobaczyła ile jest jedzenia wytrzeszczyła oczy . Reszta śniadania upłynęła nam w bardzo , bardzo ale to naprawdę bardzo miłej atmosferze zjedliśmy śniadanie . Podczas którego odbyła się mała marchewkowa bitwa . 10 minuty później zdecydowaliśmy się zejść na dół . Patricia pobiegła do łazienki się "ogarnąć" . Wyszła po 15 minuta ubrana w to .

- Lou zaczekaj chwilę - pociągnęła mnie za ramię kiedy już chciałem wychodzić .
- Tak ? - zdziwiłem się .
- Mogłabym zostać u ciebie ? Nie chce was zostawiać - zapytała nieśmiało patrząc na podłogę - Oczywiście jeśli ty i Eleanor nie macie nic przeciwko - dodała kiedy chciałem coś powiedzieć - Bo nie ma problemu . Ja mogę zatrzymać się w hotelu albo u Justina - znowu zaczęła kiedy otwierałem by coś powiedzieć , ale zdążyłem zatkać jej usta swoimi . Tak długo czekałem na ten moment . Tak bardzo chciałem ją pocałować i wreszcie się udało . Lekko oparłem ją o drzwi . Miała takie delikatne i miękkie usta . Stało się . Stało . Rozumiecie ?!!!! Odwzajemniła go , ale tylko przez chwilę , bo po chwili mnie odepchnęła .
- Lou ja ... przepraszam - powiedziała przestraszona .
- Nie masz za co - uśmiechnąłem się odgarniając jej kosmyki z twarzy - To ja cię pocałowałem .
- Tak , ale to odwzajemniłam . Zdradziłam własną przyjaciółkę .
- Nie jestem już z Eleanor - skłamałem , choć w bardzo małym stopniu była to prawda .
- Ale jak to ? Czemu mi nie powiedziałeś . Przecież zawsze wszystko sobie mówiliśmy - powiedziała popychając mnie tak , że usiadłem na łóżku .
- Dzisiaj chciałem ci to powiedzieć . Ja jej nie kocham . Zresztą ona mnie też . To było najlepsze rozwiązanie . Poza tym moje serce skradła inna piękna istotka - powiedziałem odwracając wzrok .
- O matko ! Czemu mi nie powiedziałeś ? Znam ją ? - zadawała pytania cała podekscytowana .
- Tak znasz - zaśmiałem się .
- Danielle ? - zapytała przerażona
- Nie - wybuchłem śmiechem - choć tak jest piękna - dodałem .
- Veronica ? - zdziwiła się jeszcze bardziej . Pokiwałem przecząco głową .
- Selena ? - znowu pokiwałem przecząco głową .
- Lou ? - zapytała przerażona .
- Nie , głupia jesteś - zaśmiałem się - Tom by mnie zabił - dodałem dusząc się ze śmiechu .
- To kto to ? Lou powiedz bo zwariuje - powiedziała prawie skacząc po łóżku .
- Ty - powiedziałem smutno wstając z łóżka i podchodząc do drzwi .
- Lou ja - zaczęła , ale jej przerwałem .
- Jeśli nic do mnie nie czujesz . Zrozumiem ale - zacząłem , ale tym razem to ona zatknęła mi usta swoimi .
- Kocham Cię ty moja mała marcheweczko - zaśmiała się .
- Ja ciebie też . Nawet nie wiesz jak bardzo - musnąłem jej usta .
- Louis wybacz , ale teraz muszę jechać do Biebsa . Obiecałam mu , że przyjadę do was na chwilę , a nie dość , że nie ma mnie tydzień . To jeszcze ty po dwóch dniach pojechałeś po ciuchy dla mnie na parę dni .
- Ale wrócisz ? - zapytałem robiąc oczy kotka ze Shreka .
- Nie wiem .
- Wrócisz i to na stałe .
- Zastanowię się ok ? Ale najpierw pojadę do Justina - powiedziała . Zdecydowaliśmy , że jeszcze nikomu nie mówić o tym co się dzisiaj zdarzyło . Kiedy zeszliśmy na dół , nikogo nie było . Zayna na szczęście również nie . Pod domem jak zwykle czekało od wyje*u paparazzi . No tak w końcu Patricia od momentu katastrofy samolotu nie wychodziła z domu . Powiedziałem jej , że mam
do załatwienia coś ważnego na mieście i potem przyjadę po nią do Biebera za godzinę . Ona wsiadła do taksówki , a ja do swojego Porsche i udałem się do Eleanor . Po 30 minutach byłem już na miejscu . Wysiadłem z auta i zapukałem do drzwi jej domu . Otworzyła mi w samej niedopiętej MĘSKIEJ koszuli ?! No , tak mogłem się spodziewać , że zdradza . Po jej minie wywnioskowałem , że się mnie nie spodziewała i nie zbyt cieszy , że mnie widzi .
- Hej - powiedziałem cały w skowronkach , a ona nadal stała wryta - Nie wpuścisz mnie skarbie ? - lekko zironizowałem .
- Louis ja - zaczęła
* Kicia kto to ? Długo mam tu tak stać nago ? * - przerwał jej jakiś głos z góry .
- Widzę , że dobrze się bawisz . To ja nie przeszkadzam i z nami koniec - zaśmiałem się . Czy mi odbija ? Zawsze myślałem , że nic gorszego niż zerwanie z Eleanor mnie nie spotka . Zawsze się tego bałem , a teraz co ? Nie dość , że z nią zrywam to jeszcze się śmieje . Tommo lecz się .
- Lou ja przepraszam , ale już cię nie kocham - powiedziała ze skruchą .
- Rozumiem .
- Przyjaciele ? - zaproponowała .
* Kicia noooo * - znowu ten głos zaczął ją wołać .
- To ja nie przeszkadzam . Baw się dobrze . Papa - powiedziałem na odchodne . Wsiadłem do samochodu i wybuchając śmiechem udałem się do Justina . Po drodze wskoczyłem jeszcze do kwiaciarni , punktualnie zaparkowałem pod domem Justina i czekałem na mojego skarba .
- Boże jak to pięknie brzmi - powiedziałem sam do siebie . Chwilę potem ujrzałem Patricię i Justina z jej walizką , którzy idą w moją stronę . Czyli zostaje u mnie ! FUCK YEAH ! .

* Oczami Veronici *
Po naszym wspólnym śniadaniu . Zayn udał się przed się przed telewizor , a Harry poszedł zbudzić chłopaków i powiedzieć im o naszej naradzie . Ja udałam się do Malika .
- Jak tam ? - zapytałam siadając obok niego .
- Tak jak widać - odpowiedział oschle .
- To chyba źle , bo po raz pierwszy od ... od zawsze , a znamy się 10 lat masz nie ogarnięte włosy - zaśmiałam się chcąc rozluźnić atmosferę co chyba mi się nie
udało , więc szybko się opanowałam . Przepraszam - dodałam po chwili .
- Nie ma za co .
- Co zamierzasz zrobić ?
- Ale z czym ? - zdziwił się .
- Z tą całą chorą sytuacją .
- Wjebać , Zabić , pokroić , zakopać , odkopać i spalić Richardson (dop.aut. zmieniłam imię menagera chłopaków ) , a co chcesz mi pomóc ? - zapytał .
- Nie , wolę jeszcze trochę pobyć z Harrym .
- Masz szczęście i nie zmarnuj tego , tak jak , ja to zrobiłem - powiedział wstając z sofy .
- Gdzieś idziesz ? - zapytałam lekko wystraszona , bo to w jakim był stanie nie wróżyło niczego dobrego .
- Idę do Perrie , menago LM , a potem do MODESTU do Richardsona . Najprawdopodobniej nie wrócę na noc .
- Czyli zdecydowałeś się ? - zapytałam tracąc już nadzieję na powrót Patrici do Zayna .
- Na co ? - zdziwił się
- Na ustawkę ? .
- Nie nic z tych rzeczy . Patricię nadal kocham i to się nie zmieni , po prostu muszę coś załatwić z tą trójką - powiedział i tak po prostu wyszedł z domu .
- Chłopaki !!! Zwołuję naradę !!! - wydarłam się na cały dom kiedy usłyszałem odjeżdżające auto Zayna . W ciągu 10 sekund wszyscy byli na dole .
- Nie jest dobrze - powiedziałam pokazując aby usiedli .
- A tak właściwie to gdzie Zayn ? - zapytał Liam z niepokojem .
- Pojechał do Richardsona - oznajmiłam .
- To nie wróży nic dobrego - przerwał mi Niall .
- To nie wszystko , potem jedzie do menago LM i Perrie , a żeby było jeszcze śmiesznej to nie wiadomo czy wróci na noc do domu - powiedziałam na jednym wdechu .
- Jeszcze gorzej - załamał się Hazza - Jakiś plan ? - zapytał , a wszyscy spojrzeli na mnie .
- Nie gapcie się tak na mnie , bo jeszcze nic nie wymyśliłam i między innymi po to jest narada - rzekłam i zapadła długa cisza .
- Mam pomysł - oznajmił nagle Hazza .
- To gadaj szybko - pogoniłam go .
- A więc Veronica ty ... , Niall ty ... , Liam zrobisz .... , a ja z kolei .... ( dop.aut na razie nie zdradzę planu , dowiecie się w swoim czasie ) .
- Mam nadzieję , że chociaż to się uda - odezwał się Niall .
- Zostaje jeszcze temat tego co chciał zrobić Zayn - dodałam po chwili .
- Mi to wyglądało na chęć popełnienia samobójstwa - odparł Niall po dłuższej chwili milczenia .
- Serio Niall ? - zapytałam z sarkazmem - Bo ja myślałam , że po prostu chciał się ogolić , ale zasnął - dodałam ironicznie .
- Dobra wiem , że to nie było błyskotliwe , ale chociaż raz mogłabyś docenić swojego przyszłego męża - udał płacząc .

- Veronica , Niall ! Czy ja o czymś nie wiem ? - zapytał Harry z miną :

- Harry , a pamiętasz jak kłóciliśmy się o x-Boxa ? , albo o to , że chciałem zjeść sam wszystkie 2 pizzę ? Powiedziałeś wtedy , że wszystko . BEZ WYJĄTKU . Jest wspólne , więc teraz nie miej do mnie wątów o to , że również będę chciał poślubić Veronicę - powiedział Niall robiąc niewinne oczka i chwilę potem wybuchł śmiechem .
- Dobra odłóżcie sobie tą pogawędkę na później , a teraz zajmijmy się Patricią i Zaynem - znowu uspokajał nas Daddy .
- Li głupolu ja właśnie jakieś 5 minut temu wyjaśniłem wam plan działania - odezwał się Harry .
- Ok , ok to co robimy ? - zapytałam .
- Może twittcam ? - zaproponował Harry .
- Możecie zrobić - uśmiechnęłam się .
- Ale ty z nami - odezwał się Niall .
- Nie ma mowy - powiedziałam szybko .
- Czyli robimy twittcam - uśmiechnął się Liam i pobiegł po swój laptop . Wrócił kładąc go w salonie na stole i usiadł , a po mojej lewej Harry . Następnie chłopacy udostępnili linki na swoich profilach na tt . Kiedy było ponad 80 tys. chłopacy stali się online .
- Cześć wszystkim - przywitali się chłopcy .
- Słuchajcie dzisiaj jest z nami gość specjalny - uśmiechnął się podstępnie Harry , już wiedziałam o co mu chodzi , więc szybko chciałam uciec , ale Styles w ostatniej chwili złapał mnie za nadgarstek , czego skutkiem było , że poleciałam na kolana Harry.ego , Liama i Nialla .
- No kochanie przywitaj się ładnie - uśmiechnął się głupkowato Harry , a chłopcy zaczęli się śmiać .

- Zgolę cię na łyso Styles - powiedziałam przez zaciśnięte zęby , odrzucając włosy z twarzy .
- SŁYSZELIŚCIE TO,PRAWDA ? - krzyknął do kamerki pokazując na mnie - Teraz przynajmniej będę miał świadków w sądzie jak coś się stanie moim ślicznym loczkom - pokazał mi język .
- Tak , tak - powiedziałam podnosząc się z ich kolan i wcisnęłam się pomiędzy Liama i Harry'ego - Tak w ogóle to , cześć DIRECTIONERS - zaśmiałam się i kontynuowaliśmy twittcama . Padały różne pytania typu
" NIALL ILE JESTEŚ W STANIE NAJWIĘCEJ ZJEŚĆ ? "
" HARRY JAK CIĘ RODZICE ROBILI , ŻE JESTEŚ TAKI ŚLICZNY ? "
" LIAM JAKA BYŁA NAJROMANTYCZNIEJSZA RZECZ JAKĄ ZROBIŁEŚ DLA DZIEWCZYNY ? "
" VERONICA CZY HARRY JEST DOBRY W ŁÓŻKU ? "
" CZEMU LOUIS I ELEANOR SIĘ ROZSTALI ? "
- Co ?!! - wrzasnęliśmy na cały głos .
- Od kiedy fani dowiadują się szybciej niż najlepsi przyjaciele ? - powiedział wkurzony Harry wychodząc do kuchni , szybko poszłam za nim .
- Co jest ? - zapytałam wchodząc do kuchni i położyłam mu rękę na ramieniu .
- O to , że niby ja i Louis jesteśmy sobie "bliżsi niż bracia" to dlaczego o tym , że rozstał się z Eleanor dowiaduję się dopiero teraz ? - wkurzył się .
- Po pierwsze : skąd wiesz , że zerwali ? Po drugie niby dlaczego mieliby to robić ? - próbowałam jakoś go uspokoić .
- Może masz racje . Niepotrzebnie wybuchłem . Trzeba wrócić na twittcam , bo pomyślą , że testujesz mnie w łóżeczku - uśmiechnął się łobuzersko i udał się w kierunku salonu . Okazało się , że nasz Niam zakończył twittcama . Trudno . Usiedliśmy z powrotem na sofie i zaczęliśmy się wygłupiać . Po chwili usłyszeliśmy samochód wjeżdżający na podjazd , więc szybko zaczęliśmy się ubierać . Tak . Ubierać . Lepiej nie pytajcie się co się działo . Kiedy ledwo zdążyliśmy się ubrać i usłyszeliśmy śmiech Pati , odwróciliśmy się i tamtą stronę i zobaczyliśmy Louisa przenoszącego Patricię przez próg .
- ohooo , coś się kroi - powiedział Niall śmiejąc się z nich , a my cały czas się na nich patrzyliśmy . Lou ponownie chwycił jakąś walizkę i razem z Pati weszli do salonu . Marchewkowy oznajmił , że nasza mamusia zostaje jeszcze u nas i gdzieś wybiegł ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz