wtorek, 3 września 2013

Rozdział 17 : " Zayn uspokój się"

* Oczami Zayna *
- Zayn kochanie ? - usłyszałem w słuchawce cichy głos .
- Patricia ?! - krzyknąłem , a Harry i Veronica wytrzeszczyli na mnie oczy .
- Tak , chciałam ci tylko powiedzieć , że cię kocham i nigdy nie przestanę - powiedziała cicho płacząc .
- Co ty mówisz skarbie ? - zapytałem nie wiedząc o co chodzi .
- Tak bardzo chciałam ostatni raz usłyszeć twój głos .
- Gdzie jesteś - krzyknąłem zdenerwowany .
- Opuszczone fabryki niedaleko Londynu
* Z KIM ROZMAWIASZ ? ZGINIESZ ! ROZUMIESZ ZGINIESZ !! * - usłyszałem jakiś męki głos.
- Zayn kocham cię - szepnęła . Usłyszałem ostatnie słowa Patrici , potem wielki huk , aż Veronica i Harry się przestraszyli i nic więcej . Powiedziałem wszystko Veronice i Harry'emu . Całą trójką wybiegliśmy z domu i ruszyliśmy w stronę najbliższej opuszczonej fabryki niedaleko
Londynu . Po 20 minutach byliśmy na miejscu .
 Harry zaparkował na oślep . Nie czekając aż samochód zatrzyma się do końca wybiegłem z niego
i ruszyłem biegiem w stronę wejścia . Veronica sprawdzała parter , Harry piętro a ja pobiegłem na drugie . Przebiegłem już prawie wszystko . Już chciałem zbiegać na dół kiedy przy jednej ze ścian zauważyłem coś dziwnego . Powoli udałem się w tamtą stronę . Kiedy zobaczyłem palący się obok śmietnik sprintem pobiegłem w tamtą stronę . To co zobaczyłem to był najgorszy widok mojego życia . Pod ścianą leżała posiniaczoną i naga Patricia . Szybko zdjąłem moją bejsbolówkę i przykryłem by nie zmarzła . Lekko podniosłem i mocno przytuliłem . Obok jej ciała w lekko palącym się śmietniku zauważyłem jej rzeczy i telefon .
- Veronica ! Harry ! Chodzie tu szybko ! - wydzierałem się ile sił w płucach . Kiedy po chwili przybiegli i zobaczyli co się stało szybko zadzwonili po pogotowie i policje , a ja starałem się ja jak najmocniej ogrzać .
- Skarbie słyszysz mnie - zapytałem lekko klepiąc po policzku .
- Zayn to ty ? - słabo zapytała .
- Tak - uśmiechnąłem się - Już jestem kochanie .
- Co ty tu robisz ?
- Znalazłem cię . Nie zasypiaj . Wytrzymaj jeszcze trochę za chwilę będzie tu karetka .
- Cieszę się , że widzę was po raz ostatni - powiedziała bardzo słabo uśmiechając się do mnie , Veronici i Harry'ego .
- Jaki ostatni raz nie mów głupot - nerwowo się zaśmiałem .
- Powiedz wszystkim , że ich bardzo kocham - powiedziała i po tych słowach zamknęła oczy .
- Patricia nie !!!!!!!! - krzyczałem próbując ją obudzić . - Nie możesz mnie zostawić rozumiesz  ? - krzyczałem . Minutę później usłyszeliśmy karetkę . Harry zbiegł po nich na dół . - Proszę się odsunąć - wołali lekarze biegnąc w moją stronę , ale ja nie mogłem puścić mojej Patrici . Ona musi żyć .
* Oczami Veronici *
- Zayn ! - krzyknęliśmy razem z Harrym kiedy zobaczyliśmy Zayna siłą odciągającego od Patrici . Harry szybko podbiegł i wziął go w "kleszcze"
- Zayn uspokój się i pozwól im się zająć Patricią - powiedziałam kiedy próbował się wyrwać  - Zaufaj mi - po tych słowach . Przestał się szarpać .
- Tracimy ją ! - krzyknął jeden z ratowników . Przenieśli ją szybko na nosze . 

- Mogę jechać z wami - wyrwał się szybko Zayn . Na początku nie chcieli się zgodzić , ale widząc jego determinacje zgodzili się .
- Przyjedziecie ? - zapytał nas Zayn zbiegając za lekarzami .
- Jasne - powiedzieliśmy zbiegając za nimi . Zbiegliśmy po schodach i udaliśmy się w kierunku St. Thomas' Hospital .
- Harry zabijesz nas - wrzeszczałam gdy Harry pędził za karetką omijając samochody .

- Nie bój żaby królewno . Poradzę sobie - spokojnie odpowiedział .
* W karetce oczami Zayna *
- Ona przeżyje , prawda - zapytałem załamany .
- Nie chcemy robić panu zbyt dużej nadziei , ale obawiamy się , że możemy jej uratować - powiedział .
- A może pan mniej więcej powiedzieć co się stało .
- Powiem panu , że na moje oko została zgwałcona , a potem pobita - przeraziłem się .
- Jakie są szanse na jej przeżycie ?
- Niewielkie może 40 %
- Dziękuje - odpowiedziałem . Całą drogę do szpitala trzymałem nieprzytomną Patricię za ręke . Dopiero na miejscu nas rozdzieloną i wzięto ją  na salę reanimacyjną . Załamany usiadłem na krzesełkach .
- Zayn ! - usłyszałem głos Harry'ego .
- Co z nią ? - zapytała Veronica biegnąc z Loczkiem .
- Jest 40% szans na przeżycie . Została pobita i zgwałcona - powiedziałem załamany .
- Wiem , że to nie najlepszy moment , ale wszędzie są ploty o porwaniu Patrici - odezwał się Harry .
- Pokaż - odrzekłem .
- To nie najlepszy pomysł - powiedział chowając iPhona do spodni .
- Hazza pokaż ! - zażądałem .
- Ok , ale najpierw zadzwoń do Justina i jej rodziców - powiedział - A ja już zadzwoniłem do reszty i są w drodze - dodał . Szybko zadzwoniłem do Biebsa . Później zadzwoniłem do rodziców mojej dziewczyny . Niestety okazało się , że nie mogą przyjechać choćby nie wiadomo jak bardzo
chcieli . Chwilę potem zobaczyłem chłopaków z Veronicą , Danielle i Eleanor , a za nimi Justina z Seleną .
- Zayn , co z nią ? - zapytał Louis biegnąc do mnie i zostawiając wszystkich w tyle .
- Na 60 % umrze - kiedy to powiedziałem wszystkim napłynęły łzy do oczu .
- Powiadomiliście policje o znalezieniu Patrcici - zapytał po chwili milczenia Liam .
- Może ja to zrobię ? - zaproponowała Dan .
- Jesteście najlepsi - powiedziałem kiedy Danielle dzwoniła na policję .
* Oczami Justina *
Nagle zobaczyłem jakiegoś lekarza idącego w naszą stronę .
- Dzień dobry - powiedział miło lekarz .
- Dla kogo dobry dlatego dobry - powiedział Zayn pod nosem .
- Jest ktoś z rodziny Patrici ? - zapytał lekarz .
- Ja jestem jej najbliższą rodziną w Londynie . Jej rodzice mieszkają w LA - powiedziałem .
- W takim razie zapraszam za mną do gabinetu - powiedział . Wszedł za lekarzem do jego gabinetu i usiadłem na krześle na przeciwko niego .
- Jak podejrzewaliśmy niestety pana kuzynka została brutalnie zgwałcona i następnie pobita .
- Jezu , ale przeżyje ? - zapytałem załamany .
- Bardzo chciałbym w to wierzyć , ale z każdą chwilą jest coraz gorzej - powiedział , a ja ledwo powstrzymywałem łzy .
* Tymczasem na korytarzu oczami Zayna *
Zobaczyłem jak Harry wziął chłopaków na bok . Zaczął o czymś rozmawiać i po chwili wszyscy skinęli głowami . Po czym Hazza wyjął telefon .
- Harry co robisz ? - zapytałem podchodząc do niego .
- Jak to ? Odwołuje trasę - powiedział jakby to było oczywiste .
- Nie rób tego - powiedziałem poważnie .
- Już postanowiliśmy z chłopakami . Odwołujemy .
- Czyli ja już nie należę do One Direction ? - zapytałem .
- Oczywiście , że należysz . Co ci w ogóle przyszło do tej porytej bani - zapytał zdziwiony Hazza .
- Chyba raczej nie należę , skoro tak ważne decyzje jak odwołanie trasy są podejmowane beze mnie .
- Ok , podaj JEDEN sensowny powód dlaczego mielibyśmy nie odwoływać trasy - odezwał się Louis.
- Jeden ? Ok , nasi wierni fani - powiedziałem szybko .
- Mamy rozumieć , że fani są dla ciebie ważniejsi niż dziewczyna w szpitalu ? - zapytał z niedowierzaniem Lou .
- Nie ! Absolutnie ! - zaprzeczyłem stanowczo - Po prostu ja zostanę w Londynie z Patricią , a wy pojedziecie .
- Ciekawe kto będzie śpiewał ? - zapytał Niall .
- Wy - powiedziałem .
- Co ? - nie dowierzał Liam .
- To co słyszałeś . Pan Malik myśli sobie , że go tak po prostu zostawimy i sami pojedziemy świetnie bawić się razem z księdzem proboszczem , który będzie śpiewał jego solówki - zakpił Harry .
- Bardzo mi przykro , ale bez ciebie nigdzie nie jedziemy - odezwał się Niall .
- Ale...
- Żadne ale . Pójdziemy na kompromis ok ? Przesuniemy trasę o tydzień jeśli do tego czasu z Patricią nie będzie wszystko w porządku my jedziemy
, a ty zostajesz z Patricią w Londynie . Zgoda ? - zaproponował Louis .
- Dzięki - powiedziałem przytulając chłopaków . Po chwili zobaczyliśmy Justina wychodzącego z gabinetu lekarza . Był bardziej przygnębiony niż zanim tam wchodził musiało się stać coś złego .


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz